sobota, 16 sierpnia 2014

Jeden

 Sarah
     Ojciec zawsze mówił mi, że jestem gruba.
     Może miał rację. Zawsze mówił prawdę.Więc tak. Na pewno miał rację. A teraz  zmarł. Umierał, gdy ja wciąż byłam tak przerażająco gruba. Nie  mogłam tylko trochę więcej ważyć, bo to by była pierdoła. On nigdy nie mówił o mniej ważnych sprawach. Za to moja mama jest strasznie zakłamana. Codziennie mówiła mi, jak ładnie wyglądam, co nie było prawdą, bo gruba osoba nie może być jednocześnie ładna. Nienawidziłam jej. Nadal jej nie nawidzę. Tatę za to kochałam. Umiał mi wszystko wypomnieć, a ja pozbywałam się wszystich makamentów, które mi wskazał. Wiem, że on też mnie kochał, bo inaczej nie zależałoby mu na dążeniu do bycia przeze mnie idealną. Tyle dla mnie zrobił. Gdy brzydko się ubrałam, tata mi to uświadomił, a matka powiedziała, że to nie prawda. Jest głupia i się nie zna. Przypomniało mi się też, że kiedys ściełam grzywkę. Wydawało mi się, że do twarzy mi z nią. Ojciec uświadomił mi, że nie pasuje mi ona. Zgodnie z jego radą zaczęłam ją podpinać. Wszyscy dookoła mówili, że ładniej mi bez wsówki. Kompletna bzdura. Po prostu mi zazdroscili.
   Podsumowując tata był moim autorytetem. A teraz mi go brak. - przeczytałam po cichu treść swojego listu.
  -  Skończyłaś juz pisac list do psychiatry? - usłyszałam głos matki dobiegajacy z kuchni
  -  Prawie - mówiąc to machnelam parafke na kartce i wlozylam ja do koperty. Zakleilam ja.
Zeszlam do kuchni.
Pattie
  -  Cześć - mruknęła Sarah
  -  No hej psycholko. - odpowiedziałam żartem
  -  Powiedzialas jej?! - stało się. Wybuchła.
  -  Myślałam, że ty już dawno  jej powiedziałaś. Przecież to twoja siostra, a nie wróg.
  -  Ja nie mam siostry. -wysyczała 'Czy tak zachowuje sie siostra? Czy ty na prawde myślisz, ze nie marzę o niczym innym, jak wizyta u psychologa? - wrzasnęla nieludzkim głosem, a jej oczy nabraly dzikiego wyrazu.
  -  Już to kiedyś słyszałam. - powiedziałam, lekko przerażona. Rzeczywiście. Ten ton należał do tych, którymi często mówiła. Jeśli oczywiście można to nazwać mową Przypominało to bardziej jakiś bełkot. Gdybym jej nigdy nie słyszała, nie pomyślałabym, że ten głos może należeć do człowieka. Niemniej jednak te słowa były na tyle zrozumiałe, że zabolały.
  - Ma napad. Chodźmy. - gdy  to wypowiedziała, w jej głosie czułam matczyną troskę. O mnie. Chwycila mnie za nadgarstki i razem poszlysmy do salonu. Mimo, ze wciąż odczuwałam ból, jego część odeszla. Jego miejsce po części zajęło uczucie miłości. Do mamy oczywiście. Ojciec zawsze staral sie, zebym popadla w kompleksy tak, jak Sarah. Dzięki wsparciu mamy nie dałam mu się. Oczywiście, że smucę się z powodu jego śmierci, ale teraz jest mi lepiej. Za to z moja nie siostrą coraz gorzej. Ciągle potyka się i wstaje, ale jesli dalej tak będzie w końcu upadnie. I to na samo dno. A ja nie wiem, jak jej pomóc. Mama włączyła telewizję. Leciał mój ulubiony program. Wtuliłam się w jej ramię i poczułam się tak beztrosko. Było mi dobrze. Wciągnęłam się w akcję i przestałam zadreczac sie dolujacymi myslami. Jedynym moim zmartwieniem było to, jak skoSkończyczy sie odcinek.
Sarah
Zostalam sama w kuchni. Po mojej głowie wciąż błądziły słowa matki "Ma atak". Kiedyś czesto mówiła mi, ze mnie kocha. Nawet, jesli to kłamstwo, potrzebuje tych słów. Tata nigdy mi tego nie powiedział, ale wien, że mocno mnie kochał. Inaczej nie dążyłby do tego, żebym była idealna, lub jak najbardziej zbliżona do ideału. Pogrążona myślami zasnęłam. Śnił mi się ojciec. Razem bawiliśmy się w ogrodzie. To dziwne. Nigdy tego nie robiliśmy. Ciężko pracował na nasze utrzymanie i nie miał czasu na żadne zabawy. Matka była jego przeciwienstwem. Nie pracowała. Ktoś zapukał do drzwi. Domyślalam sie, kto. Mialam racje.
  -  Jestes juz gotowa?
  -  Daj mi piętnascie minut.
  -  Tylko piętnaście?
  -  Tak. W odróżnieniu od Was, umiem coś robić szybko. Wy jestescie takimi slamazarami, ze pewnie szykujecie siw od piwciu godzin.
  -  Jakbym slyszala ojca.
  -  To zle? - zakpilam
  -  On cie owinął wokół palca. Ale on nie żyję. Nie musisz zachowywac sie tak, jakby cię kontrolował na kazdym kroku. Dziewczyno żyj wlasnym zyciem, a nie slowami ojca. On nie jest ani toba, ani Bogiem.
  Miałam niewyobrażalną ochotę zwyzywania jej. Stłumiłam jednak to uczucie. Matka w ciszy opuscila pokój, a ja się ubrałam. W drodze do psychiatry wymamrotałam "przepraszam" skierowane do siostry.
  - Przepraszam Was obie. Źle zrobilam i źle sie czuję. Ale ja po prostu nie daje rady. Nie mam nikogo i wariuję. Nie chcę miec napadów. Nie kontroluje ich.  Mam w sobie "wbudowanego" tatę, bo on na prawdę mnie kochał.
  -  Na pewno kochał, ale nie chciał dla ciebie najlepiej.
  - Skąd mozesz to kurde wiedzieć?! - wrzasnelam tak histerycznym tonem, ze zdziwialam sie,ze należy do mnie.
Mama przestraszyla sie i zaczela slizgać autem po mokrym asfalcie (wlasnie padal deszcz). Obie z siostra bałysśmy się, ale mama opanowała sytuację.
 -  Przepraszam. - powiedziałam sciszonym głosem.
  -  Wybaczamy - odpowiedziała Pattie, a -  mama uśmiechnęła się w stronę lusterka tak, żebym mogła to zobaczyć.
Siostra przytulila mnie do siebie, a ja zasnęłam. Gdy się obudziłam, byłyśmy juz na miejscu.
  -  Z kim wchodzisz? - uslyszalam glos mamy, gdy bylysmy juz na piętrze
  -  Najpierw chciałabym wejsc sama, a potem z wami obiema, dobrze?
Skinęły głową.
  -  Dzień dobry  - przywitałam się uśmiechnięta
  -  Witaj. Widzę, że masz dobry  humor. Siadaj. - poprosiła
 Kobieta wskazala reka na czarny fotel. Usiadlam na nim, a ona kontynuowała.
  -  Napisalas list, o który cie prosiłam? - spytala
  -  Tak. - wyciągnęłam kopertę i podałam ją pani Georgy. Przeczytam go i w zależności od treści wezwę ciebie, mame, lub siostrę. Czy wiedza one, co tu napisalas?
  -  Nie. -wyszlam z gabinetu i usiadlam na krzesle obok mojej rodzicielki. Po jakims czasie kobieta wychylila sie z gabinetu 
Pani Sophie
  - Pani Sophie, zapraszam. - ponagliła
  -  Dzień Dobry Pani Georgy.
  -  Dzień Dobry.
  -  Wezwałam Panią do środka, bo chciałam, żeby zapoznała się pani z treścią listu zapisanego przez pani córkę. Będę czytać krótkie fragmenty, po których wypowie się pani, co o tym myśli.
 - Dobrze.
 - "Ojciec zawsze mówił mi, że jestem gruba." Czy to prawda?
- Tak. Mówił tak, jeszcze zanim się rozwiedliśmy. Ze względu na córki. Pattie trzymała ze mną i nie słuchała ojca, a Sarah tak. To ja zniszczyło.
-Rozumiem. Kontynuujmy.  "Może miał rację. Zawsze mówił prawdę. Więc tak. Na pewno miał rację." Czy pani córka traktowała tatę jak wzór do naśladowania?
-Był jej autorytetem. Ona uważa, ze bardzo ja kochał, bo chciał sprawić, żeby była idealna. Ale przecież jeśli ktoś kogoś kocha, to ta osoba staje się w naszych oczach idealna.
- "A teraz  zmarł. Umierał, gdy ja wciąż byłam tak przerażająco gruba. Nie  mogłam tylko trochę więcej ważyć, bo to by była pierdoła. On nigdy nie mówił o mniej ważnych sprawach. " Ile Sarah ważyła, zanim popadła w anoreksję?
- Nie ważyłam jej bezpośrednio przed, bo nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy dokładnie się to zaczęło. Wiem, ze pod koniec roku szkolnego ważyła 44kg przy wzroście 160.
- "Moja mama jest strasznie zakłamana. Codziennie mówiła mi, jak ładnie wyglądam, co nie było prawdą, bo gruba osoba nie może być jednocześnie ładna." Co pani o tym sadzi?
- Kocham ja i wszystko to, co mówiłam, mówiłam szczerze. Ojciec jednak nastawiał ją przeciwko mnie.
- "Nienawidziłam jej. Nadal jej nie na widzę. Tatę za to kochałam. Umiał mi wszystko wypomnieć, a ja pozbywałam się wszystkich mankamentów, które mi wskazał. Wiem, że on też mnie kochał, bo inaczej nie zależałoby mu na dążeniu do bycia przeze mnie idealną. Tyle dla mnie zrobił. Gdy brzydko się ubrałam, tata mi to uświadomił, a matka powiedziała, że to nie prawda. Jest głupia i się nie zna. Przypomniało mi się też, że kiedyś ścięłam grzywkę. Wydawało mi się, że do twarzy mi z nią. Ojciec uświadomił mi, że nie pasuje mi ona. Zgodnie z jego radą zaczęłam ją podpinać. Wszyscy dookoła mówili, że ładniej mi bez wsuwki. Kompletna bzdura. Po prostu mi zazdrościli.
   Podsumowując tata był moim autorytetem. A teraz mi go brak." Niech wyrzuci pani z siebie wszystkie emocje i opisze, co czuła, gdy czytałam. A ja zaraz powiem, na czym polegać będzie dalsze leczenie.
 
Sarah
Pattie zachciało się pić i błagalnym tonem aniołka poprosiła mnie, żebym kupiła jej latte w automacie. Dała mi pieniądze i poszłam do holu. Wrzuciłam pieniądze do automatu, wcisnęłam przycisk i już po chwili wyciągałam z niego plastikowy kubek z kawą. Odwróciłam się gwałtownie. Nie zauważyłam, że tuż za mną ktoś stał. Nie był to zwykły ktoś. Był to nawet przystojny, wysoki blondyn, ale ups. O czymś zapomniałam. A tak. Cała kawa Pattie wylała się na bluzę chłopaka. Zaczęłam panikować.
  -  Na prawdę przepraszam. - wydusiłam zawstydzona
  -  Nic nie szkodzi. - uśmiechnął się
  -  Odwiedzasz kogoś? - spytałam
  -  Tak, kolegę, a ty?
  -  Mnie tu można odwiedzać - odpowiedziałam
  -  Walczysz z jakąś chorobą?
  -  Anoreksją i Agresją. - odpowiedziałam przygnębiona.
  -  Kiedy poczujesz się na siłach, moglibyśmy się gdzieś razem wybrać. Co ty na to? - uśmiechnął się jeszcze serdeczniej
  -  Oczywiście. Bardzo chętnie.
  Chłopak chwycił mnie za nadgarstki, spojrzał na nie i powiedział:
  - Świetnie sobie radzisz królewno - pewnie chodziło mu o to, ze się nie samo okaleczałam. Przytulił mnie przez dłuższą chwilkę, a ja objęłam jego szyję. Podałam mu swój numer telefonu, a on mi jego. Wróciłam do siostry bez kawy, ponieważ nie miałam pieniędzy na drugą. Opowiedziałam jej o tym, co stało się w holu. Wypowiadałam każde kolejne słowo coraz nie pewniej. W głowie słyszałam głos ojca "niech cię tylko zobaczę z jakimś chłopakiem". Chwilę po tym jak skończyłam opowiadać, krzyknęłam.
  -  Nie! - wydarłam się na prawdę straszliwie głośno.
  - Już dobrze. Siostra wyciągnęła z torebki tabletki na uspokojenie i czekoladki. Popiłam te pierwsze wodą i zaczęłam wcinać słodycze. Miałam na nie taka ochotę, ze choć przez chwilę nie pomyślałam o tym, jak dużo kalorii maja te cztery małe czekoladki. Byłam szczęśliwa. A wtedy drzwi się otworzyły i ukazała nam się blada jak kartka papieru twarz matki.